Gdy widzę na okładce książki tekst Dla fanów książki i filmu Igrzyska Śmierci mam ochotę kopnąć komuś w zadek i pogratulować mu tego, jak w fantastyczny sposób właśnie przekreślił życie trzymanego w ręce tytułu. Nie ma nic gorszego, niż zaszufladkowanie powieści. I to jeszcze nie tam, gdzie trzeba! Uwierzcie mi, Starter ma naprawdę niewiele wspólnego z trylogią Collins. Skąd więc ten pomysł? *w tle słychać szelest banknotów* Dokładnie tak, jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Marketingowy chwyt poniżej pasa, którego nie powinno się stosować, bo przynosi więcej szkody niż pożytku. Serio. Gdybym zobaczyła w księgarni Starter, wzięłabym go na moment do ręki, przeczytałabym tę bezsensowną notkę o Igrzyskach Śmierci i odłożyłabym ją na półkę, bo stwierdziłabym, że nie chcę znowu czytać podobnej do siebie, dystopijnej powieści o cudownej nastolatce pokonującej system. Tak, właśnie takie skojarzenie rodzi się we mnie, gdy ktoś porównuje coś do historii Katniss. Na szczęście, gdy książka pojawiła się w moim domu, w ogóle nie zwróciłam uwagi na tę notkę i dałam jej szansę, której nie żałuję.
Bo Starter naprawdę ma niewiele wspólnego z Igrzyskami Śmierci, prócz tego głównego wątku, którym jest Callie i jej walka z systemem. Poza tym, wszystko jest zupełnie inne, całkowicie nowe i świeże. Wyobraźcie sobie, że gdzieś tam pojawia się epidemia bakteriologiczna, która sprawia, że umierają wszyscy między szesnastym, a sześćdziesiątym rokiem życia. Zostają tylko dzieciaki i staruszkowie. Ci najmłodsi nie mają nic, muszą ciągle uciekać i kryć się w opuszczonych budynkach unikając za wszelką cenę zakładów dla nieletnich, natomiast ci najstarsi mają wszystko - pieniądze, zdrowie, bogactwo. I młode ciała na wynajem. Dokładnie tak, młode ciała na wynajem. Znalazł się bowiem jeden mądrala, który założył Prime Destinations i stwierdził, że młodzi z pewnością będą chcieli zapewnić sobie godne życie, więc będą wynajmować swoje ciała staruszkom, żeby ci mogli sobie poszaleć w kwiecie wieku. Tylko problem w tym, że nie wszystkie dzieciaki odzyskiwały swoje ciała, nie wszystkie też korzystały z usług Prime Destinations z własnej woli. I gdzie tu Igrzyska Śmierci, ja się pytam?
Tak jak mówiłam, gdyby przyszło mi decydować o lekturze tej książki, stojąc w księgarni i czytając opis na okładce, odłożyłabym ją na półkę i poszukałabym czegoś innego. I straciłabym ogromną szansę na poznanie niesamowitej fabuły, którą zaserwowała swoim czytelnikom Lissa Price. Bardzo spodobało mi się futurystyczne uniwersum, które stworzyła i koncepcja, którą przedstawiła. Wynajmowanie ciał staruchom? Brak kontroli nad własnym ciałem przez kilka tygodni, a nawet miesięcy? Wow, to jest naprawdę przerażające! Poza tym akcja jest bardzo dynamiczna, posiada wiele zwrotów akcji, które sprawiają, że człowiekowi szczęka opada i zastanawia się, co będzie dalej. Jest tylko jeden problem - Callie, czyli główna bohaterka. Nie lubię jej. Jest strasznie infantylna i niedojrzała, denerwująca dziewucha, z którą ciężko wytrzymać. Na szczęście prócz tego jednego aspektu jest naprawdę ciekawie i szczerze przyznam, że nie mogę się doczekać kolejnej części, bo Starter skończył się w dosyć decydującym momencie.
Zastanawiam się tylko, ile osób zrezygnowało z przeczytania tej powieści przez bezsensowne zaszufladkowanie jej przez wydawcę. Niby miało to przynieść jej popularność, ale czy nie przyniosło to odwrotnego skutku? W związku z tym apel do wydawców - nie odbierajcie wydawanym przez Was książkom szansy na własny, niezależny sukces, bo możecie jej przynieść więcej szkody niż pożytku. Jeśli książka jest dobra, obroni się sama, nie potrzebuje naciąganej popularności nabijanej dzięki sukcesowi innej serii.
PS. I tak jeszcze słowem zakończenia - uwielbiam oprawę graficzną tej serii i jej futurystyczne okładki, które nie pozwalają od siebie oderwać spojrzenia! Tutaj bez dwóch zdań łapka w górę ;)