Ach te komedie romantyczne. Ilu je
namiętnie kocha, tylu szczerze nienawidzi. Jedno dobre, że mimo swojej
schematycznej i przewidywalnej natury wciąż potrafią wywołać tak skrajne
emocje. Z dwojga złego chyba lepsza nienawiść niż obojętność, przynajmniej
jeśli chodzi o książki. Nic gorszego od powieści, która nie wzbudza w
czytelniku żadnych emocji. Na szczęście książki autorstwa Cecelii Ahern można stanowczo
wyrzucić z tej kategorii obrzydliwie nudnych gniotów. Dlaczego? Bo jej powieści
z całą pewnością wywołują fale emocji. I to głównie tych pozytywnych!
Choć wciąż nie miałam okazji przeczytać
tego kultowego wręcz tytułu Ahern, czyli PS
Kocham cię (film widziałam!), to mimo wszystko z wielkim zapałem i nadzieją
zabieram się do kolejnych jej lektur, bo wiem, czego mogę oczekiwać i wiem też,
że otrzymam świetną, niezobowiązującą, pełną ciepła historię, która będzie dla
mnie bardzo przyjemnie spędzonym czasem. I tak było w przypadku Zakochać się, gdzie poznajemy nieco
zagubioną w świecie Christine i Adama stojącego na krawędzi. Dosłownie. Losy
obojga splatają się na pewnym moście, z którego mężczyzna chciał skoczyć,
żegnając się ze swoim życiem. Traf chciał, że to właśnie Christine spotkała go
właśnie w tym skrajnym momencie, ratując Adamowi życie. Żeby tego było mało,
Christine wraz z Adamem podejmują wariacką decyzję, by w dwa tygodnie odwieźć
mężczyznę od swojej decyzji, dając mu szansę na to, by znów zobaczył, że życie
jest piękne. Termin wykonania zadania? Urodziny Adama. Jeśli do tego czasu nic
się nie zmieni, nasz główny bohater znów postanowi skończyć ze swoim życiem.
Czy Christine uda się uratować Adama, który tak nagle stanął na jej drodze? A
może wiedza z poradników, które tak uwielbia okaże się niewystarczająca?
Ok, nie będę zaprzeczać, że fabuła jest
odrobinę absurdalna (choć odrobinę to
chyba wciąż za mało powiedziane). No bo patrzcie - spotykacie potencjalnego
samobójcę na moście, postanawiacie go uratować (powiedzmy, że zadziałał tu
jakiś ludzki odruch), facet schodzi z mostu, a Wy proponujecie mu, że
zabierzecie go ze sobą do domu i naprawicie całe jego poprane życie w dwa
tygodnie, bo potem znowu spróbuje się zabić. I nie, argument, że samobójca był
nieziemsko przystojny i umięśniony nie usprawiedliwia tego, że właśnie
zabraliście ze sobą obcego faceta do domu. Logika i rozsądek trochę tu
nawaliły. A mówiąc trochę, mam na myśli bardzo. Ale wiecie, przecież w
komediach romantycznych może się zdarzyć wszystko, a przypadkowi faceci na
pewno nie są potencjalnymi psychopatami, tylko kandydatami na męża. Przecież
wtedy rządzi Miłość, przez duże M, dlatego nie ma się co doszukiwać sensu.
Motylki, żołądki fikające salta, szybsze bicie serca, te sprawy, wiecie. Zakochani.
Owszem, fabuła kuleje pod względem sensu
i trzymania się kupy. Czemu? Bo ta sytuacja, która przydarzyła się bohaterom
tej powieści, jest kompletnie od czapy i naprawdę wydaje mi się mało
prawdopodobna w realnym życiu. Ale, ale, poza tym jest naprawdę przyjemnie. Bo
znów jest ciepło, znów jest czarująco, znów jest ta magia komedii romantycznych
z pewnym happy endem, którą lubimy się od czasu do czasu otaczać (nie
zaprzeczaj, też lubisz uronić na nich łezkę!). Z całą pewnością nie jest to literatura
wysokich lotów i pewnie znajdzie się grono, które szczerze pogardzi tą książką,
ale mnie osobiście potrzebna jest czasem chwila wytchnienia i relaksu, odrobina
nierealnego i naciąganego, przesłodzonego szczęścia innych ludzi i Zakochać się Ahern jest świetnym źródłem
do zaspokojenia takich potrzeb. Jestem zadowolona z tej lektury i bez dwóch
zdań sięgnę po inne tytuły tej autorki - może wreszcie uda mi się przeczytać PS Kocham cię? Kto wie.