Dzisiaj przyszedł czas na kolejny post z serii #SKOŃCZ CZYTANIE, CZAS NA GRANIE!, w której to dzielę się z Wami wrażeniami na temat gier planszowych i karcianych, głównie przeznaczonych do zabaw w towarzystwie znajomych, choć nie tylko. Tym razem trafiło na grę odrobinę spokojniejszą niż przedstawiane dotychczas, gdzie walczyło się albo o karty, albo o totem, niemniej jednak uważam, że fani tradycyjnych kalamburów znajdą tutaj coś dla siebie, bowiem przedstawię wam Koncept.
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 4-12 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 40 minut
Zawartość: plansza, 5 zestawów pionków, 110 kart z hasłami, 2 pomoce gracza, 1 miseczka, żetony punktów
Co to Koncept?
Można powiedzieć, że Koncept to planszowa wersja tradycyjnych kalamburów. W grze chodzi o to, by skojarzyć ze sobą umieszczone na planszy symbole w taki sposób, aby odgadnąć pokazywane przez rozgrywających hasło. Drużyna złożona z dwóch sąsiadujących ze sobą graczy wybiera słowo lub frazę, która będzie zadaniem dla pozostałych. Ich zadaniem jest umieszczenie pionków na planszy tak, aby ułatwić innym zawodnikom rozwikłanie zagadki. Ten, kto pierwszy odgadnie hasło, otrzymuje 2 punkty. Oczywiście wygrywa gracz z najwyższą liczbą punktów, czyli liczbą uzbieranych w trakcie gry żetonów-żarówek.
Wrażenia?
Ogarnięcie Konceptu nie należało do najłatwiejszych. Wszystko dlatego, że mamy planszę z mnóstwem symboli, których znaczenie nie jest jednoznaczne (dziękować za pomoc dla graczy, bez której byłoby ciężko!). Poza tym są jeszcze pionki kategorii głównej oraz miliard małych kosteczek, które trzeba gonić po całym stole. A na sam koniec, jak wisienka na torcie, mamy jeszcze hasła umieszczone na kartach, które momentami wręcz miażdżą swoją zawiłością (często pozorną, niemniej jednak, opcja pokazywania symbolami wyrażenia kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości wydaje się ogromnym wyzwaniem). Tak, Koncept z całą pewnością należy do gier, przy których instrukcji trzeba chwilę posiedzieć i przestudiować zasady, żeby nic nie sknocić w trakcie rozgrywki. Na szczęście, jak już się ogarnie co i jak, jest o wiele łatwiej z grą, choć rozgrywki wciąż zajmują trochę czasu. Po pierwsze, trzeba się dobrze zastanowić, jak chce się pokazać dane hasło, gdzie umieścić pionek kategorii głównej, a gdzie pionki pomocnicze, tak żeby inni odgadnęli je w jakimś sensownym czasie (nie, ślęczenie nad jednym hasłem nie jest wcale fajne, uwierzcie mi). Po drugie, trzeba to hasło jakoś wymyślić, a czasem nie jest to wcale takie proste, szczególnie, że nadający hasło mogą tylko mówić 'tak', kiedy idziecie w dobrym kierunku. Po trzecie, przynajmniej na początku, człowiek męczy się ze znaczeniem symboli umieszczonych na planszy, gdyż jak wspominałam wcześniej, nie są one jednoznaczne, np. symbol błyskawicy może oznaczać zarówno burzę, błyskawicę, jak i gniew czy elektryczność.

Więc... trochę to zajmuje. I niestety, przynajmniej dla mnie, jest to spora wada, bo jak już zauważyliście, lubię gry szybkie, energiczne, w których dużo się dzieje. A Koncept ma to do siebie, że jest grą raczej spokojną, w której nie dość, że trzeba się zastanowić nad dobrym pokazaniem hasła, to jeszcze trzeba je odgadnąć. Według mnie przydałby się tutaj jakiś limit czasowy, który pozwoliłby na przyśpieszenie gry. Kolejnym problemem jest poziom trudności haseł - owszem, są one oznaczone odpowiednią kategorią (łatwe, trudne, mistrzowskie) i o ile dwie pierwsze są raczej bezproblemowe (za to plus), to kategoria czarna, mistrzowska, jest po prostu jakąś totalną masakrą, którą ciężko przeskoczyć. Naprawdę, trzeba się mocno nagimnastykować przy takich hasłach jak: Kaplica Sykstyńska, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci czy myśleć o niebieskich migdałach. Niemniej jednak fajne jest to, że karty można wykorzystać do tradycyjnych kalamburów, tych na pokazywanie lub rysowanie - to niewątpliwie jest ogromna zaleta.
Natomiast jeśli chodzi o wykonanie i całościowe wrażenia, to kolejny już raz jestem mile zaskoczona i jak najbardziej zadowolona z estetyki i solidności gry, którą posiadam. Plansza jest zrobiona z grubego kartonu, więc nie musimy się martwić, że szybko się zniszczy. Pionki są plastikowe, całkiem fajne, choć kosteczki pomocnicze są stanowczo za małe i tylko czekam na moment, kiedy je wszystkie pogubię (serio, to wcale nie jest takie trudne!). Ogólnie gra wykonana jest bardzo solidnie, jest minimalistyczna, ale jednocześnie cieszy oko detalami.
Czy warto kupić Koncept?
Szczerze powiedziawszy, mam mieszane uczucia co do Konceptu. Wszystko przez to, że jest to bardzo spokojna gra, w której niewiele się dzieje - największe emocje są wtedy, kiedy gracze próbują odgadnąć hasło i ich próby kompletnie mijają się z tym, co faktycznie zawodnicy chcieli pokazać. Najpierw trzeba dobrze przeczytać zasady, później trzeba zapoznać się ze znaczeniem symboli, następnie trzeba wymyślić jak pokazać hasło, a na koniec trzeba je odgadnąć - wszystko to zajmuje ogromną ilość czasu. Poza tym, gra mimo pięknego wykonania, jest stosunkowo droga (ok. 100zł) i choć karty można wykorzystać do tradycyjnych kalamburów, to nie wiem, czy warto tyle dać za same karty. Owszem, grało się przyjemnie, ale znając swoje preferencje wiem, że to nie jest gra, po którą będę sięgać często. Niemniej jednak mogę polecić ją fanom kalamburów, którzy szukają jakiejś innej, ciekawej alternatywy na tradycyjną wersję tej gry.