Autor: A. K. Ryan
Tytuł: Iskra
Tytuł oryginału: Spark
Seria: Gwiezdni Wędrowcy, t. II
Wydawnictwo: Jaguar, 2013
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka
Kilka miesięcy temu, wraz z premierą
pierwszego tomu otwierającego cykl Gwiezdni
Wędrowcy, Amy Kathleen Ryan zabrała nas w kosmiczną podróż na Nową Ziemię.
Podróż, na którą zapracowali tylko wybrańcy - wybitni naukowcy, zasłużeni
obywatele, szczęśliwcy. Tym, którym fortuna nie dopisała, musieli zostać na
Starej Ziemi - opuszczonej i wymierającej, gdzie życie dobiegało końca w
zastraszającym tempie. Ci wyjątkowi dostali szansę stworzenia czegoś nowego.
Ich celem było nowe życie w lepszych warunkach. Nikt jednak nie spodziewał się,
że dotarcie do tego wymarzonego celu okaże się tak trudne.
Podróż na Nową Ziemię poturbowanym
statkiem Empireum wciąż trwa. Dzieciaki po traumatycznych przejściach przez cały
czas starają się przetrwać każdą kolejną dobę, nie zapominając o ataku wrogiego
Nowego Horyzontu, który pozbawił ich rodziców oraz wszystkich dziewczynek zamieszkujących
statek. Kieran Alden, samozwańczy przywódca statku, mentorskim głosem,
natchniony boską miłością, stara się utrzymać dzieciaki w ryzach, nie
pozwalając im na płacz w kątach. A przecież jeszcze chwilę temu sam siedział skulony
w celi, modląc się o własne życie, które chciano mu odebrać. Ach ta walka o
władzę, okazuje się, że nawet dzieci z biegiem czasu zaczną o nią zabiegać,
przekraczając granice moralności. Po tym, jak udało się odbić dziewczyny z
wrogiego statku, na Empireum zapanowała chłodna atmosfera. Romans Waverly i
Kierana wymarł, społeczność składająca się z dzieciaków zaczęła się sypać, a do
tego wszystkiego, na statku pojawił się sabotażysta. Wymarzone lądowanie na
Nowej Ziemi coraz bardziej zaczyna przypominać nieosiągalny sen. Ataki z
zewnątrz, problemy w wewnątrz - wszystko to zaczyna prowadzić Empireum ku
nieuniknionej zagładzie. Czy dzieciakom uda się dotrzeć do celu? Czy uda im się
wypełnić misję, która została im powierzona, gdy rozpoczął się lot w kosmos? A
może to już koniec ich przygody, która miała być przyszłością dla całej ludzkości
na Ziemi?
Swego czasu Blask był długo wyczekiwaną premierą na polskim rynku. Choć wielu
czytelników nie było zadowolonych z lektury tej historii i recenzje były raczej
chłodne, u mnie było wręcz przeciwnie. Pomysł dobry i według mnie oryginalny -
sama nie spotkałam się z taką fabułą nigdy wcześniej, a przecież romanse
paranormalne i fantastyka dla młodzieży nie jest mi obca ani trochę. W Blasku było wiele wciąż powtarzających
się motywów, chociażby trójkąt miłosny czy zwyczajna dziewczyna, na której
barkach spoczywa uratowanie wszystkich dookoła. Przymykając jednak oko na
schematy, Blask był naprawdę
interesujący - największym jego plusem była akcja, która trzymała mnie przy
lekturze do ostatniej strony. Niestety, z Iskrą
jest troszeczkę inaczej. Choć tempo akcji nie zmieniło się ani trochę, bo
wciąż gna do przodu, to pojawił się problem głównych bohaterów, z którymi
najnormalniej w świecie zaczęłam się męczyć. Waverly z dojrzałej i twardej
dziewczyny, stała się denerwującą rebeliantką, w której obudziły się
morderczo-sadystyczne instynkty. A Kieran? Kieran stał się nawiedzonym
kapitanem statku, który odprawia msze i pierze ludziom mózgi jak Anne Mather z
Nowego Horyzontu, który jest przecież wrogim statkiem. Mam wrażenie, że jakoś
to wszystko poszło w złym kierunku.
Mimo tych mankamentów, o których
wspominałam wyżej, czyli powtarzających się schematach, które obecnie pojawiają
się w każdej powieści dla młodzieży (young
adult, new adult, whatever..) czy
głównych bohaterach, którzy zaczęli mnie denerwować w kontynuacji Gwiezdnych Wędrowców, to muszę przyznać,
że ta seria wciąż mnie kręci. Może mniej niż na początku, ale tak czy owak,
dostrzegam wartości, które ze sobą niesie. Swoją drogą, przerażające jak
dzieciaki, które jeszcze chwilę temu cieszyły się beztroskim dzieciństwem i
marzeniami o nowym życiu, nagle zaczęły biegać z karabinami, spiskować i
walczyć o władzę, będąc w stanie poświęcić życie drugiego człowieka dla
własnego widzimisię. Toż to straszne jest! Ale daje do myślenia, bo potem
zaczynamy zastanawiać się, do czego tak naprawdę zdolni są ludzie, gdy znajdą
się w podbramkowej sytuacji. A wracając do recenzji, wkurzali mnie czy nie,
pomysł jest dobry, fabuła dynamiczna i absorbująca, dlatego polecam, mimo
wszystko.