Autor: E. L. James
Tytuł: Ciemniejsza strona Greya
Tytuł oryginału: Fifty Shades Darker
Seria: Pięćdziesiąt odcieni, t. II
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Liczba stron: 632
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
I znowu ten Grey, o którym nikomu nie
chce się już chyba słuchać. Na szczęście najgorszy szum wokół niego już minął
jakiś czas temu, ale mimo wszystko wciąż słychać odbijające się echem
pozostałości po szalonej sławie i krzykach wygłodniałych fanek mieszających się
z wrzaskami hejterów. O fenomenie tej
serii i o tym, że nie potrafię go zrozumieć, pisałam już przy okazji recenzji
pierwszego jej tomu Pięćdziesiąt twarzy
Greya (klik!). Po przeczytaniu części kolejnej dalej nie do końca potrafię
zrozumieć skąd ten nagły boom i wysyp
powieści erotycznych. Widać społeczeństwo, a właściwie jego żeńska część,
potrzebuje ordynarnego wyzwolenia się z kajdan tabu, zaczytując się w
papierowej wersji porno z niewielkim dodatkiem fabuły niezwiązanej z seksem, a
raczej pieprzeniem się i bzykankiem.
O czym jest ta seria, chyba wszyscy już
wiedzą. Romans niedoświadczonej Anastasii Steele z młodym i bogatym potentatem
wyglądającym jak grecki bóg, Christianem Greyem wciąż przypomina szalejący
ogień, trawiący kochanków z miłosnych konwulsjach. Wewnętrzna bogini przez cały
czas macha pomponami, klęczy w majtkach błagając o klapsy i wywija potrójnego
aksla z czymś tam jeszcze. O dziwo podświadomość miała tym razem mniej do
gadania. Swoją drogą jestem ciekawa, skąd autorce tej serii wzięła się taka
niesamowita głupota jaką jest przekomiczna wewnętrzna bogini i bulwersująca się
co rusz podświadomość, z którymi Ana prowadzi ożywione dialogi w swojej własnej
głowie. Jeśli o mnie chodzi, to moja podświadomość mówi, że to kiepski zabieg i
kiwa głową z dezaprobatą, natomiast wewnętrzna bogini turla się po podłodze
ocierając łzy zrodzone w rubasznym rechocie. Słabe to, oj słabe. Wracając
jednak do fabuły, to prócz scen miłosnych uniesień, które stanowią lwią część
tomu, mamy jeszcze treść pozostałą, czyli intrygi z bronią w tle, mroczną
przeszłość Greya, jego trudne dzieciństwo i inne pokręcone sytuacje, które
ratują tę książkę przed rzuceniem nią o ścianę.
źródło |
Moje wrażenia nie różnią się jakoś szczególnie
od tych, które towarzyszyły mi podczas lektury Pięćdziesięciu twarzy Greya. Może było ciut lepiej, dzięki tym
zagmatwanym sytuacjom, które wprowadzały dreszczyk emocji i wyczekiwania, co
się stanie dalej. Bo sceny seksu w końcu obmierzną nawet najbardziej
wygłodniałej kurze domowej czy seksi mamuśce rozkochanej w szarości oczu
Christiana. Chyba. Pomysł w gruncie rzeczy nie jest zły, ale uważam, że można
było zrobić to w dużo lepszym guście. Może wtedy nowy gatunek powieści
erotycznych stałby się wysublimowaną rozrywką, a nie czytaniem pornosa na
papierze, którym gardzą tłumy. Nie mam nic przeciwko scenom erotycznym w
literaturze. Wręcz przeciwnie, czasem lubię sobie coś takiego poczytać. I gdyby
cała ta spartaczona otoczka w serii E. L. James była dużo lepiej napisana,
bardziej dojrzale i ze smakiem, a nie z denerwującą, a jednocześnie komiczną
naiwnością głównej bohaterki, to mogłaby to być wręcz kultowa seria, która
zapoczątkowała coś nowego. Może byłaby ceniona, a nie wzgardzana i
nienawidzona, jak to dzieje się w tej chwili. I cóż z tego, że czyta się ją
szybko i z przyjemnością, skoro wstyd się przyznać, że chciało się przeczytać
takiego gniota?
Seria Pięćdziesiąt odcieni:
> 2. Ciemniejsza strona Greya <
3. Nowe oblicze Greya
Chcę dać drugą szansę Greyowi, ale nie wiem, czy mi się chce latać za tymi książkami :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu pierwszej części nie chciałam brnąć w to dalej, ale przemogłam się i nie żałuję!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobała mi się właśnie ta część, dlaczego? Bo jest obrazem psychologicznym Christiana i sprawia, że troszkę więcej zrozumiałam.
"Nowe oblicze Greya" jest za to już dla mnie zbyt cukierkowe.. ale da się to czytać.
Pozdrawiam!
Jeśli tą częścią jeszcze o ścianę nie rzuciłaś to bądź pewna, że trzecią książką rzucisz. Na pewno.
OdpowiedzUsuńTreść pomijając boginie, seks i podświadomość, aż taka zła nie jest choć bywają ciekawsze książki :)
Pierwszą część przeczytałam i zachwycona nią nie byłam, jednak postanowiłam sięgnąć po drugą. Do jej końca nie dotrwałam - rzuciłam po 100 stronach. Doprawdy, jedna część by wystarczyła, o ile wplotłoby się z nią nieco akcji z drugiej, bowiem jest niemiłosiernie nudna. Fakt, książka AŻ TAK tragiczna nie jest, bo czytało się gorsze, ale ie da się ukryć, iż nie zachwyca, a wręcz zanudza.
OdpowiedzUsuńGłupia seria, fakt. Robi sieczkę z mózgu i jest pozbawiona logiki, ale ubaw jest fantastyczny. Ostatnia część wydaje się być najlepszą. Nie mogę się doczekać ekranizacji, ciekawe dlaczego xd Przecież nie mogą stworzyć filmu pełnego erotycznych doznań.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa w jaki sposób pokażą dywagacje Any z wewnętrzną boginią i podświadomością :P Poza tym mam wrażenie, że to będzie porno, ewentualnie film erotyczny, jeśli się to trochę złagodzi, choć ciężko wyobrazić mi sobie złagodzonego Greya :P
UsuńMnie natomiast trzecia część najmniej się podobała.
UsuńA filmu jestem też ciekawa, bo nie mam pojęcia, jak można nakręcić film na podstawie tej książki, żeby nie było to porno:)
Nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko pierwszą część i na tym poprzestanę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i raczej nie zamierzam. Natomiast niedawno wpadł mi w oko artykuł, w którym napisano, że moda na erotykę nie jest niczym nowym, bo kiedyś kobiety (według tego tekstu to kobiety są targetem takich książek) zaczytywały się w ociekających seksem harlequinach, a dzisiaj mają taką sama treść ukrytą pod nazwą "literatura erotyczna".
OdpowiedzUsuńJasne, sceny erotyczne pojawiały się w literaturze wcześniej, nie mówię, że nie, ale mam wrażenie, że nawet harlequiny nie ociekały AŻ TAK seksem, jak dzieje się to we współczesnych powieściach erotycznych, które wielokrotnie opierają się niemal na samym seksie :)
UsuńNo właśnie według tego artykułu to harlequiny ociekały seksem. Na okładkach serduszka i inne takie, a w środku podobno to, co dzisiaj w erotykach. Ale nie wiem ile w tym prawdy, więc nie będę się spierać :)
UsuńDla mnie pierwsza i ostania były najlepsze, ta może być ale ...
OdpowiedzUsuńJa mam uraz do tej serii i nie sięgnę na pewno po kolejne części.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie wiem czy kiedykolwiek się za to wezmę. Rozsądek podpowiada mi, że szkoda czasu, ale cóż, moja przekora mówi, że warto - z czystej ciekawości, jak złe to jest ;D
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie zamierzam, szkoda mi czasu, bo wydaje mi się, że czytając recenzje, wiem już wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy szał minął, bo mają podobno robić ekranizację... Ja na razie nie przeczytam, chociaż chciałabym z ciekawości; w mojej bibliotece są rezerwacje na pół roku.
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest cała serią zachwycona ja jej zdanie nie podzielam ;)
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam żadnej książki z tej serii i pewnie nie przeczytam, bo nie jestem przekonana do tego gatunku literatury.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tylko z czystej ciekawości...
OdpowiedzUsuńPo pierwszym tomie mam dosyć :/
OdpowiedzUsuńSłyszałam tak skrajne komentarze na temat tej serii, że pozostaje tylko zweryfikować samemu. Fenomeny mają to do siebie, że pojawiają się nie wiadomo skąd i szybko się o nich zapomina. Gdyby wziąć książki autorki "Seksu w wielkim mieście", to nie są one najwyższych lotów, a jednak się je czyta.
OdpowiedzUsuń