Autor: Pierre Lemaitre
Tytuł: Zakładnik
Tytuł oryginału: Cadres Noirs
Wydawnictwo: Muza SA
Liczba stron: 358
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Praca, praca, praca. Każdy mieć ją musi,
bo rachunki same się nie zapłacą, a brzuch sam nie zapełni się jedzeniem.
Chyba, że jest się milionerem, wtedy praca to tylko zbędna zachcianka. Niemniej
jednak większość ludzi to przeciętni mieszkańcy, z przeciętnymi zarobkami. Co
za tym idzie, ze zdobyciem odpowiedniej posady bywa trudno. Nawet na tą
nieodpowiednią często ciężko trafić. W rezultacie bezrobocie dotyka nas
wszystkich, tak samo jak trudności w szukaniu źródła zarobku. Z takimi
trudnościami borykają się młodzi ludzie, zaraz po studiach, jak i ci starsi,
których wysłużone i doświadczone ręce nie są już nikomu potrzebne. Do takich
ludzi należy bohater Zakładnika -
Alain Delambre.
Alain ma pięćdziesiąt siedem lat i od
dłuższego już czasu walczy z bezrobociem. Niegdyś bardzo dobry i ceniony
pracownik, dziś starszy pan chwytający się każdej możliwej posady, jak deski
ratunku, która pozwoli mu ocalić rodzinę przed długami i lodówką świecącą
pustkami. Wiele długich miesięcy bez pracy i stałego zarobku wykańcza Alaina
psychicznie. Nie potrafi pogodzić się z sytuacją, w której się znalazł. Setki
CV, które przyszło mu wysłać, nie przyniosły żadnego rezultatu. Dla wszystkich pracodawców
jest za stary. Ale pewnego dnia wszystko się zmienia. Do rąk Delambre'a trafia
koperta z zaproszeniem na test rekrutacyjny jeden z wielkich, prężnie działających
korporacji. Alain czuje, że to jego wielka szansa. I wcale nie dziwi go fakt,
że test kwalifikacyjny jest dosyć osobliwy - symulacja pojmania zakładników
przez terrorystów. Dla mężczyzny nie ważne jest, jak zdobędzie tę posadę, nawet
jeśli to on sam miałby okazać się tym, który będzie przetrzymywać
zakładników...
Zakładnik to moje pierwsze spotkanie z twórczością
Pierre'a Lemaitre'a, który uważany jest za mistrza powieści sensacyjnej. Jego
thriller korporacyjny, który miałam okazję czytać, został wyróżniony nagrodą za
najlepszy europejski kryminał roku 2010. I tu muszę wtrącić słowo, bo jak na
mój gust i moje osobiste przekonania, nagroda ta została mu przyznana nieco na
wyrost. Teraz, po lekturze Zakładnika
śmiem twierdzić, że thriller ten nie zasłużył na miano najlepszego kryminału.
Dlaczego?
Źródło |
Dlatego, że brakuje tutaj porządnych
emocji i wstrząsów, zwrotów akcji. Może to ja jestem zbyt wymagająca, ale
naprawdę nic mnie tutaj nie ruszyło. Zakładnik
to opowieść bezrobotnym mężczyźnie, który jest niesamowicie niezadowolony ze
swojej obecnej sytuacji (kto by nie był?). Jednakże stopień tego niezadowolenia
jest tak wielki, że Alain zaczyna trochę świrować na punkcie zdobycia tej
jednej jedynej cudownej posady. Zaczyna kręcić, mataczyć, okłamywać najbliższych,
wykorzystywać ich w takim stopniu, że ręce opadają - wszystko to, by przejść
test kwalifikacyjny na posadę w korporacji, która będzie nim manipulować i
wyciskać resztki energii przez najbliższe kilka lat. Poza tym, kto normalny
wynajmuje detektywa za kupę kasy (gdy nie ma się grosza przy duszy, bo nie ma
się pracy), żeby zebrał informacje o potencjalnych przeciwnikach? Alain zaczął
bawić się w jakiegoś gangstera, który myśli, że w desperackich aktach może
zdobyć to, co chce. Tylko że nasz główny bohater ani trochę nie myślał o
konsekwencjach swoich nieodpowiedzialnych i naiwnych poczynań, za co w
rezultacie dostał porządną nauczkę od życia.
Nie wiem, co autor chciał tutaj osiągnąć,
ale główny bohater jego powieści ma u mnie duży, duży minus. Nie potrafiłam
znieść Alaina, jego ślepego zapatrzenia w nieokreślony cel, jego
nieodpowiedzialności i jego egoizmu. Przez większą część książki miałam ochotę
palnąć go w łeb, żeby się wreszcie opamiętał. Ale nie, nie opamiętał się ani
trochę.
Pomijając jednak tego nieznośnego
bohatera, który zarazem jest też narratorem powieści (przez jej 2/3
uściślając), a co za tym idzie, nie sposób się od niego uwolnić, książka nie
jest AŻ TAK tragiczna. Pomysł na fabułę jest dość ciekawy i nieco zawikłany,
więc gdzieś tam w głębi tkwi nutka ciekawości, która sprawia, że chcemy
dowiedzieć się, jak to się wszytko skończy (a że nie kończy się po naszej myśli
to już trudno). Lemaitre dobrze sobie przemyślał fabułę, wszystko trzyma się
kupy, jest logiczne i całkiem interesujące. Zwrotów akcji kilka jest, których
czytelnik niby się nie spodziewa, ale mnie osobiście nie ruszyły.
Bo ta książka w ogólnym rozrachunku ani
mnie ziębi, ani grzeje. Takie to było... przeciętne, muszę rzec. Fabuła na tak,
główny bohater na nie. No i tyle. Szału
ni ma, jak to mówią. Mimo wszystko wciąż jestem ciekawa twórczości tego
autora, mam nadzieję, że inne jego książki bardziej przypadną mi do gustu niż Zakładnik.
Moja ocena: 6/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA SA
Mnie zaciekawiła, więc być może kiedyś ją przeczytam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wrażenie wywołała przeciętne, bo gdzieś mi się nazwisko autora obiło o uszy i chętnie przeczytałabym dobry kryminał.
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać, ale usilnie szukać jej nie będę. Jeśli trafi w moje ręce to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Twoja ocena nie jest zbyt pozytywna - opis fabuły brzmiał intrygująco i na czasie...
OdpowiedzUsuńOpis tej książki mnie bardzo zaintrygował, Twoja recenzja mnie trochę ostudziła. Wielka szkoda, że główny bohater jest taki egoistyczny i zapatrzony w siebie, to faktycznie może odebrać przyjemność czytania.
OdpowiedzUsuń