Autor: Terry Goodkind
Tytuł: Pierwsze prawo magii
Tytuł oryginału: Wizard's First Rule
Seria: Miecz Prawdy
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 696
Oprawa: miękka
Oto
nadszedł koniec świata – dziewczyna, która jeszcze parę lat temu nie przepadała
za fantastyką, niemal ze wstrętem sięgała po książki, w których było choć
trochę nadprzyrodzonych aspektów (to było naprawdę dawno!), kilka dni temu
skończyła czytać „prawdziwe” fantasy, w którym dominuje magia i miecz. Z roku
na rok, stopniowo, przekonywałam się do fantastyki – najpierw wampiry,
wilkołaki, ciut magii, po kawałeczku – ale wciąż nie sięgałam po takie książki
jak Pierwsze prawo magii. Nie
czytałam Tolkiena, Władcę Pierścieni
obejrzałam w kawałkach, więc chemii między nami nie było (czego w dniu
dzisiejszym żałuję). Lecz ostatnio nastąpił wielki przełom! Najpierw zaczęłam
czytać Goodkinda, potem obejrzałam Hobbita
(który, ku memu wielkiemu zaskoczeniu, strasznie mi się podobał!), a wszystko
to za namową mojego lubego. Mimo tego, na początku bardzo bałam się Pierwszego prawa magii. Nigdy wcześniej
nie brałam się za fantasy i obawiałam się, że się nie polubimy. Dziękować
niebiosom za to, że pozory mylą.
O
Mieczu Prawdy słyszałam wiele –
najwięcej z ust mego ukochanego i jego przyjaciela, którzy od dłuższego już
czasu zaczytywali się w sadze Goodkinda. Wielokrotnie zachęcana i namawiana, wreszcie
się poddałam. Wiedziałam, że prędzej czy później Miecz Prawdy i tak mnie dopadnie. Cudownym zbiegiem okoliczności
udało mi się dorwać dwa pierwsze tomy na wymianie na LC jakiś czas temu i od
tego momentu książki leżały nietknięte. Mimo że zaczęły pojawiać się pierwsze
iskierki chęci, to wiedziałam, że nie dam rady targać ze sobą w torebce takiego
tomiszcza (i niech zamilknie ten, który wciąż przekonuje mnie o zaletach
czytników!), więc trzeba było czekać na moment, w którym będzie więcej czasu
spędzonego w domu. Święta! To właśnie wtedy zaczęłam czytać Pierwsze prawo magii. I ku swojemu
przeogromnemu zaskoczeniu – utonęłam.
Źródło |
Bardzo
spodobało mi się to, że styl Goodkinda nie jest toporny, patetyczny i poważny,
bo tego w głównej mierze obawiałam się w „prawdziwym” fantasy – tam, gdzie mamy
tonę magii, czarodziejów, walki na miecze, etc. Miałam wrażenie, że nie
przebrnę przez takie ciężkie klimaty, ale dzięki przystępnemu językowi, którym
posługuje się autor (uwaga! nie jest to infantylny język, jak w kiepskim
paranormalu, ani niezbyt wyszukany – po prostu przystępny, zrozumiały i
nieprzytłaczający dla laików, którzy nie lubują się tylko w takiej literaturze)
wszystko poszło gładko i bezboleśnie.
Co
więcej, Goodkind świetnie wykreował swoich bohaterów. Ci główni wywołali we
mnie tak ogromne fale sympatii, że aż brak mi słów. Czarodziej Zedd i sytuacje
z nim związane chyba staną się moimi ulubionymi, które najczęściej wywoływały
uśmiech na mej twarzy. Richard i Kahlan staną się moją ulubioną parą w
literaturze. Wszystko to jest świetnie poukładane, rozwijające się wciąż i
wciąż, że nie sposób się nudzić. Jeśli chodzi o akcję i fabułę, to autor
również nie pozwala nam odetchnąć. Nie spodziewałam się, że w książce będzie
tak wiele momentów, w którym będę musiała przerwać lekturę, by otrząsnąć się z
zaskoczenia. Coooooooo? towarzyszyło
mi bardzo często. Goodkind świetnie radzi sobie z wyważeniem wszystkich emocji,
które mamy okazję odczuć podczas czytania – rozbawienie, wzruszenie,
niedowierzanie, przerażenie – wszystko to w idealnych proporcjach, które tworzą
fantastyczną historię.
Pierwsze prawo magii jest książką niesamowitą – pełną prawdziwych
wartości, które powinno hołubić się w realnym życiu. Tylko tutaj miłość jest
tak silna, że potrafi złamać odwieczne zasady. Tak prawdziwa, że potrafi
pokonać największe zło. Naprawdę nie spodziewałam się, że tak się wciągnę i że
będę pod tak dużym wrażeniem. Teraz z niecierpliwością wypatruję chwili wolnego
czasu, kiedy z czystym sumieniem będę mogła się zabrać za kolejny tom, czyli Kamień Łez. Polecam każdemu, nawet tym,
którzy nie czytają fantasy – warto spróbować, bo historia Richarda i Kahlan,
historia ich miłości jest warta uwagi każdego czytelnika.
A,
dla zainteresowanych, w telewizji można obejrzeć serial o tym samym tytule, co
seria – Miecz Prawdy – ale z tego, co
mi wiadomo, w porównaniu z wersją papierową, ekranizacja wypada naprawdę blado.
Osobiście, odpuszczę sobie oglądanie czegoś, co może mnie rozczarować, zdam się
na opinię ukochanego i pozostanę przy słowie pisanym ;)
A,
i jeszcze ciut o fabule – tym razem nota wydawcy – bo nie złożyło się w samej
recenzji, bym wspomniała o niej choćby zdaniem:
„W Pierwszym prawie magii Richard Cypher, skromny
leśny przewodnik, ratuje Kahlan Amnell, ostatnią Matkę Spowiedniczkę, z
rąk d'harańskich asasynów nasłanych przez diabolicznego czarodzieja Rahla
Posępnego. Rahl, okrutny pan D'Hary, pragnie władzy nad trzema szkatułami
Ordena - wrotami do magii życia i śmierci. Przeciwstawić może mu się tylko
Poszukiwacz Prawdy, osoba czystego serca i silnej woli. Czarodziej Zedd ogłasza
nim młodego Richarda...”
Przeczytacie?
;))
Moja ocena: 10/10
Mnie siosostra skutecznie zniechęciła, choć Twoja recenzja dała domyślenia
OdpowiedzUsuńA czym Cię tak skutecznie zniechęciła? :)
UsuńSerial dość mocno średni, ale oglądałem już gorsze ;-)
OdpowiedzUsuńPo takiej ocenie - jak najbardziej. Ale na razie zaczytuję się w Panu Lodowego Ogrodu Grzędowicza - to jest dopiero książka! :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na tę serię już chyba od kilku lat, ale nigdy nie ma jej w bibliotece;(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma książek tego autora w bibliotece. Będę jednak cierpliwie czekać
OdpowiedzUsuńprzyznaję, całkiem fajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze niż Terry'ego Goodkinda, ale chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDwa razy nie musisz mnie przekonywać, MUSZĘ przeczytać <3
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczości tego autora, chociaż fantastykę po prostu uwielbiam :D Dzięki Twojej recenzji już wiem jakiej książki szukać :D
OdpowiedzUsuńJa już czytałam;)
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa i naprawdę entuzjastyczna, ale ja chyba jeszcze nie "dorosłam" do fantastyki - kompletnie mnie do niej nie ciągnie, nawet po tak pozytywnej opinii. ;)
OdpowiedzUsuń