Wygląda na to, że w moje ręce znów
trafiła młodzieżowa seria paranormalna, która okaże się być totalną klapą i
powielaniem schematów albo fantastycznym hitem, którym będą się zaczytywać
wszyscy wokoło. Seria o grupce dziewcząt, zupełnie sobie obcych, których
połączy krąg mocy. Nie wiedzą po co, ani dlaczego, wiedzą tylko, że muszą
trzymać się razem, inaczej zginą. Żadna tam skomplikowana fabuła. Czyżby więc
brak wysypu entuzjastycznych opinii na blogach zwiastował pierwszy wariant,
pana literackiego gniotka?
Nie, tym się nie musicie martwić. Krąg autorstwa Strandberg i Elfgren to
żaden gniot, żadna klapa, żadna literacka strata czasu. Zbiorowo odetchnijmy z
ulgą - uf! Teraz czas na konkrety. W małym, spokojnym, wydawać by się mogło
nijakim, miasteczku Engelfors nagle dochodzi do serii dziwnych wydarzeń (które,
surprise surprise, zapoczątkują coś
jeszcze dziwniejszego!) - czerwony księżyc, zwiększona liczba wypadków i
przestępstw, a do tego niespodziewane samobójstwo jednego z uczniów - Eliasa.
Ze względu na fakt, że życie chłopaka nie należało do najprzyjemniejszych (kłopoty
w nauce, wagarowanie, narkotyki), nikt szczególnie nie przejął się smutnym
dzieciakiem, który podciął sobie żyły w szkolnej łazience.
Wracając jednak do czerwonego księżyca,
to właśnie podczas jego obecności na nieboskłonie, w pobliskim parku dochodzi
do niesamowitego spotkania. Właśnie tam, wiedzione dziwną siłą, spotykają się
dziewczyny z Engelfors. Szóstka uczennic z kompletnie różnych grup
towarzyskich, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Niestety, od tego momentu
wszystko się zmieni, okazuje się bowiem, że dziewczyny obdarzone są nadludzkimi
mocami, które mają pomóc im w pokonaniu zła czającego się w szkolnym budynku.
Jedyne, co muszą zrobić, to trzymać się razem. Bo tylko one i ich krąg może
pokonać zło.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o
zarys fabuły, bo więcej zdradzać nie będę. Resztę musicie poznać sami. I szczerze Wam powiem, że naprawdę warto, bo
mimo tego że książka nie rzuca na kolana (a przynajmniej mnie nie rzuciła), to
jest to całkiem przyjemna fantastyczna młodzieżówka (choć młodzież ta winna być
ciut starsza niż młodsza), w której nie brakuje emocji i momentów wbijających w
siedzenie. Jednych bohaterów lubi się bardziej, innych mniej, wszystko jednak
ze sobą ładnie współgra, nie ma zgrzytów, fabuła wciąga i leci do przodu, a my
zastanawiamy się, jak to się wszystko skończy, szczególnie, kiedy napotykamy po
drodze na jakiś istotny zwrot akcji, który stawia wszystko na głowie.
Dobra, gdybym miała wypowiedzieć się na
jej temat z naprawdę czystym sumieniem, żeby mnie nic nie gryzło potem, to
musiałabym przyznać, że w gruncie rzeczy książka jest całkiem przeciętna.
Przeczytałam ją kilka dni temu, leżała sobie na półce czekając na wenę, która
na mnie spłynie (a spływać długo nie chciała) i gdy już wreszcie przyszedł
moment, że trzeba coś o niej napisać... zapomniałam! Przysięgam, że kompletnie
wyleciało mi z głowy, o czym ona jest. Nie pozostawiła po sobie żadnego śladu w
moim umyśle, o sercu już nie wspominając. Jasne, było poprawnie, czytało się
szybko i przyjemnie, ale co z tego, skoro przewracając ostatnią jej stronę,
wymazujemy ją sobie z pamięci? Oczywiście, średnie książki również są nam
potrzebne, choćby dla samej przyjemności czytania (a ta niewątpliwie tutaj się
pojawiła), żałuję jednak, że nie było to coś mocniejszego, co wyryłoby się w
moich wspomnieniach na dłużej.
Nie
wiem, czy to moja wina i moich rosnących wymagań, czy to wina książki, która
nie dostarcza fajerwerków. Niemniej jednak było średnio. Wzięłam do ręki,
przeczytałam, było naprawdę fajnie i ciekawie, odłożyłam książkę, zapomniałam.
Taka byłaby krótka historia Kręgu w
moim wydaniu. Zdecydujcie więc sami, czy chcecie spróbować jej na własnej
skórze - może Was ruszy trochę bardziej niż mnie ;)
Moja ocena: 7/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca
TRYLOGIA:
> - Krąg <
- Ogień
Klucz