Autor: Daniel Jones
Tytuł: Drań na kanapie czyli co 27 mężczyzn myśli o miłości, rozstaniach, ojcostwie i wolności
Tytuł oryginału: The Bastard on the Couch
Wydawnictwo: Drzewo Babel, 2008
Liczba stron: 302
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
XXI
w. – czas, kiedy przychodzi nam zmierzyć się z konsekwencjami walk feministek o
równouprawnienie. O noszenie spodni, karierę zawodową i równe z mężczyznami
zarobki. Ale co z tradycyjną rolą kobiet? Co z zajmowaniem się domem, opieką
nad dziećmi, sprzątaniem czy gotowaniem? Kto w sytuacji, kiedy matka realizuje
się zawodowo, przejmuje obowiązki, o których nie da się przecież zapomnieć?
Mężczyźni? Ojcowie? A i owszem, coraz częściej możemy zaobserwować nowy model
rodziny – kobieta w pracy, a mąż w domu. Zamiana ról niewątpliwie ma swoje
konsekwencje – panie zamieniają się w jędze, które biorą na siebie zbyt wiele
zobowiązań, a panowie? Tytułowi dranie na kanapie?
Miałam
okazję czytać „Jędzę w domu” Cathi Hanauer, w której wypowiadały się
współczesne kobiety, które zmagają się z nowym modelem rodziny, który coraz
częściej możemy zaobserwować w społeczeństwie. Raz za razem ktoś decyduje się
na związek partnerski, równe dzielenie obowiązków zawodowych i tych związanych
z domem i dziećmi. Czasem rozwiązanie to wypala, czasem nie, co mogliśmy
zauważyć w „Jędzy w domu”. Ale co z mężczyznami? Jak oni zapatrują się na ten
nowy model, który zaczyna spychać ich do dziecięcych pokoi i kuchni wypełnionej
brudnymi garami i bulgoczącą na kuchence zupą? Właśnie dlatego powstał ciąg
dalszy, a raczej przeciwieństwo „Jędzy…”, czyli „Drań na kanapie”, w którym to
mężczyźni zabierają głos w tej jakże istotnej sprawie.
Źródło |
Tym
razem spotykamy się z 27 facetami, którzy wypowiadają się nie tylko na temat
nowego modelu rodziny, ale również wolności, ojcostwa, zdrady i rozwodów. Myśląc
stereotypowo, wydaje nam się, że to niemożliwe, żeby mężczyźni otwierali się
przed publicznością ukazując swoje głęboko skrywane emocje. Przecież faceci są
prości jak budowa cepa, więc gdzie tu opcja na gadanie o uczuciach? Oj, mylicie
się w swoim bardzo błędnym myśleniu. To, że na co dzień mężczyźni się nie
uzewnętrzniają, nie znaczy to, że nie myślą i nie czują. Tutaj mamy świetny dowód
na to, że jednak tak jest, bo wypowiadający się w publikacji mężczyźni
opowiadają o swoim życiu z niebywałą szczerością i wrażliwością, która
zaskakuje. Mój ulubiony tekst, który zadziwił mnie męską uczuciowością, był
tekst Elwooda Reida „Nie chciała
Wrażliwego Faceta New Age – chciała mnie”.
Jednakże
znów pojawia się ten sam problem, który pojawił się w przypadku „Jędzy w domu”.
Otóż trudno odnieść realia przedstawione w książce, do tych naszych polskich,
zupełnie odmiennych. Bo po pierwsze, model rodziny, w którym to kobieta
zarabia, a mężczyzna zajmuje się domem, wciąż jest naprawdę rzadki, przede
wszystkim przez to, że nie możemy sobie pozwolić na to, by tylko jeden małżonek
pracował – większości społeczeństwa nie stać na taki luksus. A po drugie, w
książce w głównej mierze wypowiadają się reporterzy, redaktorzy i freelancerzy,
którzy mogą pozwolić sobie na pracę w domowym zaciszu (bądź chaosie) – ilu
Polaków pracuje w domu, zarabiając na zleceniach, które napływają
nieregularnie? Jak na moje oko, niewielu, przynajmniej w moim bliższym i
dalszym otoczeniu. To trochę ujmuje na wartości publikacji, gdyż nie jesteśmy w
stanie odnieść jej do własnego życia i do polskich realiów.
Tak
więc czyta się przyjemnie, owszem, ale z chęcią przeczytałabym takie
publikacje, zarówno wypowiedzi kobiet, jak i mężczyzn, w wersji polskiej – może
wtedy łatwiej byłoby nam się utożsamić z bohaterami czy wypowiadającymi się
osobami. W żadnym wypadku nie żałuję, że przeczytałam zarówno „Jędzę…”, jak i „Drania…”,
bo były to naprawdę wartościowe teksty, dzięki którym poznałam instytucję
małżeństwa i rodziny z trochej innej perspektywy – w głównej mierze takiej,
której sama nie chciałabym w swoim życiu spotkać, więc teraz wiem, czego się wystrzegać
i do czego nie dążyć. Polecam, jako przyjemną, często pełną humoru i wzruszeń,
ciekawostkę.
Moja ocena: 6,5/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Drzewo Babel
raczej bym nie sięgnęła po tę książkę, niestety
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na tą książkę, jak zwykle zadziałała okładka. Mam chęć ją przeczytać, bo temat który się tam pojawia jest z pewnością ważny w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać i "Jędzę w domu" i "Drania na kanapie". Faktycznie, lepiej i przyjemniej czytałoby się, gdyby książka była bardziej zbliżona do polskich realiów, ale w sumie to nie wina autora, że w naszym państwie jest jak jest. ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to nie wina autora, że mamy takie realia, jakie mamy, niemniej jednak nie zmienia to faktu, że książkę trudno odnieść do własnej sytuacji i utożsamić się z nią. Tak czy siak to dobra lektura, warta uwagi i pełna ciekawych newsów ;)
UsuńPo obie książki z chęcią bym sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie przekonuje ten nowy model podziału ról w związku. Owszem, fajnie jak mężczyzna pomaga w domu, ale robienie z niego "kury domowej" chyba jednak pozbawia go trochę męskości... tak mnie się wydaje :)
OdpowiedzUsuńMnie też nieszczególnie przekonuje. Chyba sama nie potrafiłabym odnaleźć się w takiej sytuacji, kiedy to ja pracuję cały dzień, a mąż gotuje obiadki. Jednak mimo tego że miłe jest to, jak mąż czy partner pomaga nam z obowiązkami domowymi i wychowywaniem dziećmi, to wciąż pozostaję zwolenniczką tradycyjnego podziału ról - w żadnym stopniu nie uwłacza to mojej dumie czy nie rani mojego ego, gdy mam przygotować obiad swojemu ukochanemu ;) Ważne jest to, żeby ci partnerzy trochę odciążali swoje kobiety, które przez równouprawnienie wzięły zbyt dużo na swe barki.
UsuńKsiążka nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała! Bardzo mnie interesują poglądy dotyczące związków, wolności, miłości oraz cały (wbrew pozorom skomplikowany) proces dojrzałości współczesnych mężczyzn :)
OdpowiedzUsuńIdealna książka dla mnie. Nie jestem feministką i nie lubię feministek, gdy oglądam filmy lub też w normalnym życiu staję zazwyczaj po stronie mężczyzn. Chłopak śmieje się, że taki fajny koleś ze mnie :) Bardzo, bardzo chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńDaruję ją sobie, nie przyciąga mnie.
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie interesuje mnie to, co sobie tych 27 kolesi myśli :)
OdpowiedzUsuńFajny tytuł, ale treść raczej mało interesująca :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTytuł mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, mało mnie interesuje ta tematyka :)
OdpowiedzUsuńNie, nie....pasuję przy tej książce.
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci, że mimo iż ta książka nie ma odniesienia do naszych realiów, to i tak opisałaś ją dość ciekawie. Dodatkowo odniosłam wrażenie, że dzięki niej mamy szansę wejrzeć jak mniej więcej wyglądają te nowe małżeńskie stosunki na zachodzie. Od strony socjologicznej jest to na pewno bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuń