Autor: Leila Aboulela
Tytuł: Minaret
Tytuł oryginału: Minaret
Seria: Kobiety Orientu
Wydawnictwo: Remi, 2009
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Egzotyczne kraje arabskie, których rzeczywistość znamy głównie z telewizji czy literatury. Mężczyźni dominujący nad kobietami, których twarze i ciała skrywane są przez barwne tkaniny. Ale nie ciało młodej Najwy, które miast okryte materiałem, wręcz przeciwnie, eksponowane jest dzięki obcisłym bluzeczkom i krótkim spódniczkom. Dzięki wysoko postawionej, majętnej rodzinie dziewczyna może pozwolić sobie na studiowanie i na styl życia z amerykańskich gazet. Nie nosi hidżabu ani tobe, jak inne jej koleżanki z uczelni. Nie modli się, bo nie tak ją wychowano. Dzięki koneksjom ojca może sobie pozwolić na wiele. Żyje beztrosko, dzięki służbie, która niezauważana dba o codzienność rodziny Najwy i jej brata Omara. Wystarczy, że dziewczyna skończy studia, wyjdzie za mąż i będzie matką, a jej życie będzie płynąć w dostatku. Ale nagle coś się zmienia. Wraz z zamachem stanu i pojmaniem jej ojca, Najwa wraz z bratem i matką musi uciec do Londynu, gdzie jej życie zmienia się na zawsze…
Teraz, dwadzieścia lat później, Najwa wspomina jak wyglądało jej życie, gdy była młoda. Wtedy nie spodziewała się, że gdy dorośnie, będzie pracowała, jako służąca u innej rodziny. Że jej majątek przepadnie, razem z marzeniami o dobrej, opływającej w dostatek przyszłości. Nie przewidziała, że zwróci się w stronę religii i modlitwy, która przyniesie jej oczyszczenie i wolność w obcym i często wrogim kraju. Może tutaj, z daleka od problemów i hańby, która spadła na jej rodzinne nazwisko, uda jej się zaznać szczęścia?
Źródło |
Od czasu do czasu lubię sięgać po historie kobiet z krajów arabskich, czy też Dalekiego Wschodu – dzięki nim mogę poznać inną kulturę, inny świat, który z jednej strony jest mi bliski, ale z drugiej tak kompletnie obcy, że często nie mogę zrozumieć, jak te kobiety mogły nas coś takiego pozwolić. Na takie traktowanie, które pojmowane jest jako tradycja, przekazywana sobie od setek, a nawet tysięcy lat. Jednakże w przypadku „Minaretu” historia jest nieco odmienna, bo nie opowiada losów uciśnionej arabskiej kobiety, a młodej Sudanki z wyższych sfer, która nie musi skrywać swojego ciała pod zwojami materiału i ma możliwość studiowania, kierowania swoją przyszłością. Dzięki temu możemy poznać losy arabskich kobiet z nieco innej perspektywy.
Najwa, główna bohaterka, a zarazem narratorka powieści, opowiada nam swoją historię bardzo swobodnie, przybliżając nam kulturę islamu, opowiadając o swoim życiu. Nie mogę się powstrzymać i muszę powiedzieć, że Najwa mnie denerwowała. Czym? Swoją biernością, obojętnością na to, co mówią o niej ludzie (a konkretnie Anwar, którego pokochała, a który nagminnie obrażał zarówno ją, jak i jej rodzinę) i tą przesadną pokorą. Momentami przypominała mi kajającego się psa, który, mimo że nie zawinił, podkula ogon i prosi o wybaczenie. Przerażała i denerwowała mnie jej niechęć do wzięcia w ręce swojego życia, nawet, kiedy została w Londynie praktycznie sama. Miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć, żeby uwierzyła w siebie, żeby dała sobie szansę na lepsze życie.
„Minaret” nie jest wybitną powieścią, którą polecałabym z zapałem i rozpalonym sercem. Czyta się ją szybko i przyjemnie, aczkolwiek bez fajerwerków, co odbiera jej urok. Niemniej jednak cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać (mimo denerwującej głównej bohaterki) i znów zerknąć do świata arabskich kobiet, ich tradycji i problemów. Jeśli ktoś lubi tę tematykę może sięgnąć, by zaspokoić ciekawość.
Moja ocena: 6/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Remi
jeśli miałabym zacząć przygodę z książkami tego typu, to jednak nie od tej chyba.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do tej książki. Jak sama wspomniałaś, nie jest to typowa opowieść kobiety żyjącej w swojej religii, przekonaniach i tradycjach. Mam ogromną ochotę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że wystrój bloga masz świetny! Podoba mi się dobór kolorów. :)
Czasami lubię takie historię, dlatego jestem skłonna przeczytać tę książkę. Na plus przemawia to, że główna bohaterka nie jest kolejną uciśnioną niewolniczą męża, tylko jako młoda dziewczyna cieszyła się dużą swobodą.
OdpowiedzUsuńMam w planach, ciekawią mnie takie książki
OdpowiedzUsuńRaczej spasuję.
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie, więc nie sięgnę
OdpowiedzUsuńRównież lubię książki o życiu kobiet z egzotycznych dla nas krajów. Z chęcią poznam się bliżej z tą książką.
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowieści o kobietach, a jeśli są one mieszkankami dalekich krajów, to stają się dla mnie jeszcze bardziej intrygujące :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już tę książkę widziałam... zapamiętałam po okładce i postanowiłam kiedyś przeczytać... Kiedy, nie wiem, ale mam nadzieję, że się trafi w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńGłówne bohaterki przeważnie denerwują, jak już zauważyłam na swoim przypadku :D Książka mnie ciekawi, bo również lubię czytać historie kobiet z krajów arabskich. Jeśli bedzie taka okazja, z chęcią przeczytam Minaret. :)
OdpowiedzUsuńNa mnie zrobiła spore wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że jest napisana zupełnie przeciwnie niż większość powieści o kobietach-muzułmankach. Troszkę krzywdzi ją ta okładka, bo książka sięga dużo głębiej. To o czym piszesz - spokój, brak fajerwerków, to właśnie ten "dobry" islam, o którym nadal wiemy za mało. Moim zdaniem książka może być nieco za trudna i niezrozumiała dla osób z podstawową wiedzą na temat islamu - chociaż moim zdaniem można to szybko nadrobić, doczytując na temat pewnych spraw. Niemniej jednak - polecam tę książkę gorąco, bo L. Aboulela jest bardzo wyważoną i mądrą pisarką.
OdpowiedzUsuńHmmm nie znoszę takich pasywnych postaci w książkach. Normalnie szał mnie ogarnia, gdy widzę taką uległą postawę, dlatego coś czuję, że gdybym ja opiniowała tą książkę dostała by ode mnie dużo niższą ocenę za samą bohaterkę ;)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony podziwiam, że interesuje Cię tematyka wschodu. Ja jakoś w ogóle nie czuje się nią zaintrygowana ;P
btw Ślicznie masz na blogu :))) Bardzo przejrzyście i jednocześnie z przyjemną kolorystyką!!
Daj spokój, szewskiej pasji można dostać, jeśli trafi się na takiego bohatera bądź bohaterkę. Swoją drogą mam wrażenie, że tego typu bohaterek jest niestety więcej :/
UsuńDziękować, dziękować! :)))
Dam jej sznasę
OdpowiedzUsuńSuper..
UsuńJejku, jejku, jejku! Kocham książki tego typu, po prostu uwielbiam! Mimo kilku wad, jak twierdzisz, będę musiała się z nią zapoznać :).
OdpowiedzUsuńCzasami zdarza mi się czytać podobne książki, ale niezbyt często. Jednak widzę, że akurat ta powieść nie jest wybitna, więc raczę nie dam jej szansy i poszukam czegoś innego.
OdpowiedzUsuńDo tej pory czytałam sporo książek ale właśnie o biednych kobietach, o dziewczynkach, które szybko wydawano za mąż, dlatego z chęcią bym poznała tą historię !
OdpowiedzUsuńWitam! Po pierwsze : świetny blog. Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta:)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to nigdy o niej nie słyszałam, jednak czytając Twoją recenzję przypomniały mi się inne powieści o podobnej tematyce, którymi byłam swojego czasu zafascynowana. Ciekawa pozycja, chętnie się zapoznam.
Pozdrawiam:)
Kupiłam... pewnie już z rok temu a zabrać się do niej po dziś dzień nie mogę. Nie to, żeby mnie tematyka nie interesowała, przeciwnie wręcz, wierzę, że mnie książka przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńŁadna jest ta jasna okładka. Nigdy nie czytałam książki o takiej tematyce, a ta chyba nie jest najlepsza na początek, raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, świetne recenzje. Dodaję do polecanych :)