Autor: Barney Stinson, Matt Kuhn
Tytuł: Kodeks Bracholi
Tytuł oryginału: The Bro Code
Seria: Seria fioletowa
Wydawnictwo: Sine Qua Non, 2011
Liczba stron: 192
Oprawa: twarda
Barney Stinson, jeden z najbardziej znanych damskich podrywaczy na świecie. Dla niego nie istnieją żadne przeszkody, by stać się panem niewieścich serc, które to uwodzi tylko w jednym celu – łóżko. Ale skąd Barney wie jak to robić? Skąd inni mężczyźni wiedzą jak to robić? Przecież to wcale nie takie proste. Owszem, podryw to całkiem skomplikowana sprawa, która nie obejdzie się bez wskazówek. Stąd właśnie powstał „Kodeks Bracholi”, spis zasad, którymi kierują się Brachole. Bo Brachol nie wybiera się na łowy sam – od czego ma się Skrzydłowego?
Książka ta powstała, jako dodatek do serialu „Jak poznałem waszą matkę” (ang. How I met your mother), w którym to Kodeks Bracholi był niejednokrotnie wspominany i używany. W Kodeksie tym znajdziemy wiele zasad i praw, którymi powinien kierować się Brachol. Jakie to na przykład? „Artykuł 51 – Brachol sprawdza randkę w ciemno swojego Brachola i daje mu znać poprzeć kciuki w górze bądź kciuki w dole”, „Artykuł 41 – Brachol nigdy nie płacze” czy też „Artykuł 93 – Brachole nie gadają do siebie po francusku”. W sumie Artykułów jest 150, a do tego kilka Poprawek, do tychże Artykułów, bez których się nie obyło. Kodeks okraszony jest ilustracjami, które pomóc mają zrozumienie niektórych zasad oraz Brochawostkami i Kącikiem Broezji. Nie brakuje też rozmów Barney’a z samym sobą, za pomocą przypisów.
Źródło |
Osobiście jestem fanką serialu „Jak poznałem waszą matkę” i chyba właśnie dlatego tak chętnie sięgnęłam po tę pozycję. Dlaczego? Bo to nie lada gratka dla tych, dla których Barney Stinson jest idolem i serialowym guru, a myślę, że tych nie brakuje. Sam serial bawi mnie do łez, a jak było z Kodeksem Bracholi? Nie powiem, też się zaśmiałam i to nie raz – całkiem fajna i przyjemna rozrywka. Co najważniejsze, trzeba tę pozycję brać z przymrużeniem oka, bo wątpię, żeby niektóre z tych zasad przyniosły pozytywne skutki dla mężczyzn podczas łowów. A jeśli chodzi o panie, to też nie powinny brać tego na serio, ot, jako powód do pośmiania się – nie ma sensu czuć się urażoną, bo Barney jest, jaki jest – pewny siebie, arogancki i często bezczelny, co tutaj można wielokrotnie zauważyć.
W ogólnym rozrachunku uważam, że to bardzo ciekawy i zabawny dodatek do serialu. Co więcej, uważam, że fani zarówno Barney’a, jak i „Jak poznałem waszą matkę” uznają ten tytuł za łakomy kąsek – mój brat, który rzadko sięga po książki, niemal się na mnie rzucił, gdy zobaczył, co trzymam w ręce, mówiąc, że natychmiast jak ją przeczytam, chce ją dorwać. Także myślę, że „Kodeks Bracholi” znajdzie odbiorców wśród czytelników. Ja się ubawiłam podczas lektury. I to jak!
Moja ocena: 7/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non
to jest dobry prezent dla facetow ktorzy ogladaja ten serial :D ja jak pare miesiecy temu zobaczylam ta ksiazke na polce w empiku to prawie zeszlam ze zdziwienia;p ze fikcyjny bohater napisal ksiazke haha :D
OdpowiedzUsuńNo, nie da się zaprzeczyć, że ta książka wywołuje fale zdziwienia i entuzjazmu :D Ja sama zgłupiałam trochę, jak ją zobaczyłam xD Fajna ciekawostka do serialu ;)
UsuńŚwietna jest ta pozycja! Cieszę się, bo w listopadzie pojawi się jeszcze jedna pozycja Barneya ;) Już nie mogę się doczekać! :D
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Spróbuję się do niej dorwać, a co ;)
Usuńaktora lubię, ale po książkę bym nie sięgnęła, jakoś niespecjalnie mnie interesuje ta tematyka ;]
OdpowiedzUsuńCzasami zdarza mi się obejrzeć jakiś odcinek "Jak poznałem waszą matkę" - stwierdzam, że serial jest zabawny i całkiem interesujący. Z tego względu chciałabym móc zapoznać się z "Kodeksem Bracholi". :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten serial:) Jednak po książkę chyba nie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńSerial czasem oglądam choć specjalnie za nim nie szaleję, i raczej po nią nie sięgnę, chyba że sama przypadkiem trafi w moje ręce !
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałam ten seria dosyć często i nawet go lubiłam. Jednak na pewno nie na tyle, żeby sięgnąć po książkę :) Chociaż muszę przyznać, że Twoja recenzja brzmi naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną pozytywną recenzję na temat tej książki i muszę przyznać, że zaciekawiła mnie. Rozejrzę się za tą pozycją ^^
OdpowiedzUsuńSerialu nie znam więc i książka niczym mi się nie przysłuży :)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja :)
ja książkę mam dziś dostać w swoje łapki od naczelnego :) uwielbiam Barneya więc z chęcią się z nią zapoznam. na szczęście widzę, że warto się zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj, zupełnie nie moja tematyka. :) Pomimo zachęcającej recenzji dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńSerial od czasu do czasu oglądam i może kiedyś uda mi się przeczytać ten kodeks (:
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie, nie przeczytam
OdpowiedzUsuńKocham Jak poznałem Waszą Matkę, chociaż mam zaległości w 7 sezonie. Książkę przeglądałam w Empiku i podobała mi się, ale nie na tyle, żeby ją czytać;)
OdpowiedzUsuńSama pewnie też bym jej nie kupiła, ale, że nadarzyła się okazja, to skorzystałam :D I było warto :)
UsuńBrzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym przeczytała cały "Kodeks Bracholi", bo uwielbiam HIMYM. Barney jest niewątpliwie najbarwniejszą postacią serialu. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie powiem Ci, że jako ogromna fanka serialu z chęcią zapoznałabym się z tym gadżetem :D Kurcze jak sobie przypomnę czasem co ten Barney wymyślał! :D Na pewno jest to rzecz która dostarcza wiele rozrywki :D
OdpowiedzUsuńNie znam serialu (wstyd się przyznać? :D), ale dużo o nim słyszałam i może kiedyś skuszę się na obejrzenie przynajmniej pilota. Ale póki co, nie ciągnie mnie do recenzowanej przez Ciebie książki. Może jak dołączę do grona fanów serialu, to wtedy ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńSerialu nie oglądam, wiec książka pewnie nie dla mnie :p
OdpowiedzUsuńAaaa! Zazdroszczę ci! Chciałabym ją mieć!
OdpowiedzUsuń