Autor: Jack KetchumTytuł: Dziewczyna z sąsiedztwaTytuł oryginału: The Girl Next DoorWydawnictwo: Papierowy Księżyc, 2011Liczba stron: 300Oprawa: miękka
Meg i Susan są nowe w mieście. Po wypadku samochodowym, w którym straciły oboje rodziców, wydaje się, że w tej przyjemnej, spokojnej okolicy znajdą nową rodzinę, nowych przyjaciół i może nawet nowe życie. Choć pamięć po ukochanych rodzicach zostanie w ich sercach na zawsze, to dziewczynkom przyda się odrobina spokoju i miłości, by mogły uporać się z tragedią, której były świadkami. Siostry trafiają do domu Chandlerów, którzy chcą pomóc im w odnalezieniu się po wypadku rodziców. Ruth wraz z trzema synami ma zastępować Meg i Susan rodzinę, która otoczy je miłością, czułością i dobrym wychowaniem. Ale jest wręcz odwrotnie. Ruth zaczyna ogarniać niepowstrzymane szaleństwo, których zaraża swoich synów i kolegów z podwórka, którzy zamieniają życie dziewczynek w prawdziwe piekło…
„Są rzeczy, o których wiesz, że prędzej umrzesz, niż o nich komukolwiek powiesz. Rzeczy, o których wiesz, że lepiej byłoby umrzeć, niż je zobaczyć. Ja je widziałem.”
David to jeden z dzieciaków, którzy biorą udział w koszmarnej zabawie Ruth. On, jako jedyny ma jakiekolwiek poczucie, że to, co robią, jest złe. Zaczęło się od niewinnych utarczek słownych, coraz poważniejszych obelg, by przejść do bolesnych ciosów w twarz, żebra, nogi - wszystko, co tylko było można uderzyć. Tortury stawały się coraz bardziej wymyślne, a Meg, która z dumnie podniesioną głową starała się przetrwać upokarzające działania dzieciaków z podwórka, znosiła każdy kolejny cios. Ruth, jako dorosła, dawała upust swemu szaleństwu, karmiąc nim swoje pociechy. Ale gdzie podziali się inni dorośli, którzy bronić mieli bezpieczeństwa dzieci? Jak daleko zajdzie to znęcanie się na niewinnej Meg? Dlaczego dzieci tak szybko dały opętać się tak bezwzględnemu okrucieństwu? Czy dziewczynki doświadczą kolejnej tragedii w ich życiu?
„Dziewczyna z sąsiedztwa” to kolejna już książka na koncie Jacka Ketchuma, który uchodzi za świetnego autora powieści grozy. Nie da się zaprzeczyć, że tak w istocie jest. Początkowo, gdy już skończyłam czytać książkę i myślałam o pisaniu recenzji, myślałam, żeby napisać tylko dwa słowa: „mój boże!”. To chyba pierwsza książka, która tak silnie mnie przeraziła i wypełniła bezsilnością i gniewem do granic możliwości. Momentami, z przesytu tych uczuć, miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Jak można dopuścić się takiego okrucieństwa?!
Po drugie, chyba nie dam rady utrzymać tych emocji w sobie, bo „Dziewczyna z sąsiedztwa” tak mnie ruszyła, jak żadna inna książka wcześniej. Ruszyła mnie swym okrucieństwem, którego opisy niemal sprawiały mi osobiście ból. Wielokrotnie przykrywałam usta dłonią z niedowierzania i obrzydzenia. Zamykałam oczy, chcąc na chwilę zniknąć i zapomnieć, że trzymam ją w ręce. Najchętniej dałabym jej 0/10, bo tak cholernie mnie przeraziła, poruszyła i rozbiła emocjonalnie, że w głowie mi się to nie mieści. Jednakże zważając na fakt, że jest to świetna książka, która tak mocno mnie poruszyła, zasługuje na niemal najwyższą ocenę.
Z jednej strony chciałabym powiedzieć, że podziwiam autora za to, jak sugestywne opisy potrafi stworzyć, które tak jak Stephen King napisał we wstępie, określając całą książkę: „Absolutnie szokująca… Nie jest jedynie obietnicą przerażenia, ale naprawdę w nie wprawia.”, autentycznie wprawiają w przerażenie. Z drugiej jednak strony, kiedy zastanawiam się, jakim trzeba być człowiekiem, żeby coś takiego zrodziło się w umyśle, odczuwam autentyczny strach skradający się po moich plecach.
Nie wiem, czy powinnam ją polecać „zwykłym śmiertelnikom”, bo to książka z całą pewnością dla czytelników o stalowych nerwach. A stalowe nerwy to i tak za mało, o czym przekonałam się osobiście. Mimo, że lubuję się w książkach, które dostarczają mocnych wrażeń, to wydaje mi się, że „Dziewczyna z sąsiedztwa” mnie odrobinę przerosła. Powinnam się cieszyć, że mój umysł nie jest aż tak pokręcony, żebym przyjmowała takie teksty bez mrugnięcia okiem. To książka, przy której się płacze – nie ze wzruszenia czy ze szczęścia, ale ze strachu.
Moja ocena: 9,5/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Papierowy Księżyc
Oglądałam film i rzeczywiście był bardzo dosadny i wstrząsający. Domyślam się, ze książka jest jeszcze lepsza. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna i bardzo wylewna recenzja.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytam tę książkę. Czuję, że to moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę zmierzyć się z tą książką, chociaż wszyscy, którzy czytali mówią, że to naprawdę wstrząsająca lektura.
OdpowiedzUsuńchyba już wszyscy czytali oprócz mnie, ale i tak nadal sie boje po filmie !
OdpowiedzUsuńTeraz nie jestem pewna, czy potrafiłabym obejrzeć film w całości..
UsuńUwielbiam książki tego autora, chociaż uważam, że i tak "Jedyne dziecko" przeżyłam dużo bardziej. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i jest to naprawdę przerażająco dobra powieść.
OdpowiedzUsuńczytałam.. czytałam... zrecenzowałam ostatnio nawet na moim blogu...
OdpowiedzUsuńksiążka faktycznie powala okrucieństwem
nie wiem, czy sięgnę, po tomie jego opowiadań trochę się obawiam :> jednak nie ma to jak stary dobry King.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Podczas jej czytania miałam ciarki na ciele. Brrr..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Okładki jakoś mnie przyciągają no i wysoka ocena ;) Może znajdę w biblio :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją w 100%, mnie ta książka również poruszyła, a okrucieństwo płynące z jej stron zbiło mnie z nóg. Nie dla wszystkich jest ta opowieść, na pewno nie dla osób, które lubują się w słodkich i romantycznych historiach, tu tego nie ma. Po przeczytaniu 'Dziewczyny z sąsiedztwa' nie mogłam patrzeć na okładkę, po każdym na nią zerknięciu przypominałam sobie do czego zdolny jest człowiek, więc czym prędzej się książki pozbyłam (wymieniłam na LC;))
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że jest dobitna i potrafi wywołać ciarki na całym ciele. Z tego, co czytam tutaj w komentarzach, to powstał film na podstawie książki, ale nie jestem pewna, czy czuję się na siłach, by to oglądać i jeszcze raz to przeżywać.
UsuńChętnie zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńMam ogromną chęć przeczytać jakąkolwiek książkę tego autora! Wydają mi się szalenie interesujące.
OdpowiedzUsuńPrzerażająca recenzja. Z jednej strony bardzo mnie zainteresowałaś, ale z drugiej przerażasz tyli "stalowymi nerwami". Zastanowię się nad nią jeszcze.
OdpowiedzUsuńNie czytam powieści grozy, ale na tą chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i kusi mnie ona.
OdpowiedzUsuńZnam autora ale tej książki nie czytałam. Na pewno zajrzę.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek. Nie mam "Stalowych nerwów", więc to książka raczej nie dla mnie. Lubię spać w nocy.;D
OdpowiedzUsuńTo ja, z uwagi na brak stalowych nerwów, podziękuję.
OdpowiedzUsuńNie bój się autora. To nie jego wyobraźnia, on to napisał na podstawie prawdziwych wydarzeń... Trochę wprawdzie pozmieniał, ale ciężko nie zauważyć analogii. Prawdziwa Meg nazywała się Sylvia Likens. Jest gdzieś w internecie tekst o niej, który też mnie swego czasu przeraził i nie pozwolił spać do 3ciej w nocy...
OdpowiedzUsuń...z drugiej strony, to, że to nie tylko chora wyobraźnia pisarza, jest jeszcze bardziej przerażające.
Tak, wiem, że Ketchum opierał się na prawdziwych wydarzeniach i fakt ten chyba jeszcze bardziej mnie przeraża, niż wymysł chorej wyobraźni, bo TO naprawdę się stało. Boże, jak można...
UsuńKsiążka na mnie również zrobiła ogromne wrażenie, ale po jakimś czasie zatarło się ono i zaczęłam tę powieść oceniać chłodniej i z dystansem. To, co mnie dzisiaj zastanawia to problem zła rodzącego się w człowieku. Czy te dzieciaki były jakoś szczególnie podatne na manipulację, czy w każdym z nas drzemią takie straszne instynkty i tylko czekają na to, żeby wyskoczyć z ukrycia?
OdpowiedzUsuńPrzerażające są myśli, że takie okrucieństwo drzemie w każdym z nas. Może to nawet prawda, ale wydaje mi się, że jeśli tak, to u jednych jest to ukryte głębiej niż u innych. Te dzieci u Ketchuma były bardziej podatne na poddanie się zewnętrznym manipulacjom niż "normalnie" dorastające dzieci. Przecież David nie uczestniczył w tych torturach, tak jak inni, którzy jakby nie patrząc, pochodzili z dysfunkcyjnych rodzin (np. Eddie i Denise byli bici przez ojca). Niemniej jednak to przeraża. Niewinność dziecka skonfrontowana z okrucieństwem, którego dopuścić się może tylko, pozornie, dorosły, naprawdę wprawia w osłupienie.
UsuńCzytałam i podpisuję się pod Twoją recenzją.
OdpowiedzUsuńChyba tym razem spasuję. Mimo wielu pozytywnych ocen jakoś nie mogę się przekonać do tego pisarza. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpo książkę sięgnę na pewno :) I w ogóle pięknie tu u Ciebie Kamyku! :) ja zostaję na stałe! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo miło mi to słyszeć :) Zapraszam! :)
UsuńUwielbiam książki tego autora, chociaż uważam, że i tak "Jedyne dziecko" przeżyłam dużo bardziej. :)
OdpowiedzUsuń