Tytuł: Mężczyzna z lasuTytuł oryginału: Man in the WoodsWydawnictwo: MUZA SA, 2011Liczba stron: 288Oprawa: miękka
Życie potrafi płatać figle. Potrafi omamić obietnicą bezpieczeństwa, wiecznej miłości i spokoju, by w najmniej oczekiwanym momencie wszystko zburzyć, jak delikatny podmuch wiatru burzy domek z kart. Z pozoru nic nieznacząca sprawa potrafi przerodzić się w katastrofę, zmieniając życie w ruinę. Paul, główny bohater powieści, nie potrafił uchronić się przed złośliwością losu…
Od nastoletnich lat Paul przyzwyczajony był do bycia samotnikiem. Przyzwyczaił się do tego, by ze wszystkim radzić sobie samemu. Przekonany był, że życie po prostu się toczy, bez większych planów czy ambicji. Przelotne związki, zaspokajanie potrzeb, życie… Ale wtedy poznał Kate i jej córkę Ruby, które odmieniły jego dotychczasowe poglądy i, co najważniejsze, zmieniły także jego życie. Dotąd samotne chwile, wypełniły się miłością, bezpieczeństwem i spokojem. Paul po latach tułaczki po morzu życia wreszcie zacumował przy brzegu, na którym czekała kochająca kobieta, gotowa poświęcić mu całe swoje serce.
Lecz na horyzoncie pojawiła się nieoczekiwana burza gotowa zniszczyć sielankę Paula. Pewnego dnia Paul, chcąc obronić bezbronnego, bitego przez właściciela psa, wdaje się w potyczkę słowną z obcym mężczyzną. Ożywiona wymiana zdań przeradza się w przepychankę, która prowadzi do bójki. Paul przestaje się kontrolować, a jego wybuch agresji doprowadza do tragedii, która na zawsze zmieni jego życie…
„Czasem słowa drugiej osoby są potwierdzeniem, że straszna rzecz naprawdę się zdarzyła. A może nasz umysł za pierwszym razem cofa się przed okropną nowiną i dopiero informacja pochodząca z innego źródła staje się zabójczym strzałem trafiającym prosto w serce.”
Czy to koniec raju, który Paul zbudował sobie wraz z Kate? Czy mężczyzna na zawsze straci to, co udało mi się zdobyć? A może jakimś zrządzeniem losu sprawa przycichnie, a Paul nadal będzie mógł cieszyć się życiem u boku swojej ukochanej?
Scott Spencer to amerykański pisarz, na którego koncie znalazło się dziewięć powieści i wiele publikacji w czasopismach takich jak „GQ” czy „Rolling Stone”. Ja jednak spotkałam się z nim po raz pierwszy i muszę przyznać, że nie było to udane spotkanie.
Moim głównym zastrzeżeniem jest to, że mam wrażenie, że książka była o wszystkim i o niczym. Autor zaczynał jakiś wątek, rozkręcał go odrobinę, a potem nie kończył – chociażby sprawa podejrzanego bukmachera czy siostry Paula. Strasznie nie lubię, gdy Autor podsyca moją ciekawość, a później mnie zostawia w kącie z setką pytań bez odpowiedzi. I tak, Scott Spencer rozwijał kilka wątków pobocznych, zapełniał karty książki, ale nic z tego szczególnego nie wynikło.
Jeśli chodzi o fabułę, to również nie jestem ani trochę zachwycona ani poruszona. Nie drgnęłam ani razu. Akcja toczy się powoli i leniwie, nie uraczymy tutaj żadnego, stopniowo budowanego napięcia, które będzie nas napędzać do lektury, o nie. Łapałam się na tym, że myślami odpływałam gdzieś daleko poza książkę, nie potrafiłam się nią zainteresować, by w skupieniu poznawać dalsze losy bohaterów.
I kolejna rzecz, za którą nie przepadam w książkach – otwarte zakończenie. Niby to kreatywne i pozwala czytelnikowi na własną interpretację tego, co mogło, ale nie musiało się wydarzyć. Czytelnik może sam kreować dalsze losy bohaterów. Ale mnie to męczy. Chcę mieć czarno na białym, początek, środek i koniec. A tak, książka skończyła się w momencie, w którym mogłaby być najciekawsza.
Książka jest jak najbardziej poprawnie napisana, pomysł jest interesujący, ale mam wrażenie, że brakuje mu iskry, czegoś, co podsyciłoby ogień całej tej zagmatwanej i całkiem interesującej historii ciekawych bohaterów.
Jednakże w ogólnym rozrachunku, według mojej opinii książka wypadła bardzo przeciętnie. Czyta się ją lekko, choć mnie trudno było się skoncentrować w niektórych momentach i skupić uwagę na lekturze. Fabuła jest nieco niedopracowana, jeśli chodzi o wątki poboczne. Akcja sunie leniwie do przodu, by skończyć się w przypuszczalnie najlepszym i najciekawszym momencie (prócz sceny bójki Paula i właściciela psa). Trochę szkoda, ale książka naprawdę przeciętna, jak na mój gust.
Moja ocena: 5,5/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA SA
Recenzja mało pozytywna, zresztą opis też mnie zbytnio nie zachęcił. Pewnie sobię odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie miałam zamiaru czytać i to się chyba nie zmieni.
OdpowiedzUsuńA ja ją mam do recenzji. Zobaczymy, co z tego bedzie :)
OdpowiedzUsuńJeśli książka jest przeciętna to raczej nie sięgnę po nią. Szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńJeżeli będzie okazja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo mnie zaciekawiła, ale po zapoznaniu się z Twoją opinią o książce stwierdzam, że dam sobie z nią spokój. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej ani o autorze ani o tej książce. I w sumie dobrze, bo jednak wolę nie tracić czasu na pozycje, które nie osiągają przynajmniej oceny 7/10. I tak mam teraz dwie książki do nadrobienia, a na uczelni nawał kolosów :(
OdpowiedzUsuńHm, chyba jednak się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie zamierzam czytać, już sama fabuła wydała mi się nijaka z opisu i na dodatek dużo mankamentów ma ta powieść. Poczekam na coś lepszego :)
OdpowiedzUsuńNo to raczej sie na nią nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie...za niska ocena i szkoda mi mojego czasu.
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej wiem, żeby nie tracić na tę książkę czasu ;)
OdpowiedzUsuńRaczej ta powieść nie przypadnie mi do gustu. Początkowo zastanawiałam się nad nią, ale po twojej receznji wiem, że to raczej nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńA ja ją miałam zamiar niedługo czytać... Przyznam, że mnie zniechęciłaś do niej trochę...
OdpowiedzUsuń