Autor: Szymon Hołownia, Marcin ProkopTytuł: Bóg, kasa i rock'n'rollWydawnictwo: ZnakLiczba stron: 336Oprawa: miękka
Gdy pierwszy raz zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Dlaczego? Przez połączenie „Prokop&Hołownia”. Z tymi dwoma panami miałam do czynienia głównie podczas oglądania sobotniego programu rozrywkowego. Wtedy miałam wrażenie, że panowie mimo wszystkich różnic, które ich dzielą, w jakiś niesamowity sposób się wzajemnie uzupełniają, tworząc zgrany i interesujący duet. Miałam wrażenie, że książka stworzona w konwencji takiej mieszanki może być czymś wyjątkowym. Powaga tematów, które poruszają zmiksowana z głupowatym dowcipem prezentowanym w telewizji – czegóż chcieć więcej.
Niestety, w jakiś sposób zachłysnęłam się własnymi oczekiwaniami. Patrząc na tytuł, liczyłam, że więcej będzie kasy i rock’n’rolla, a mniej Boga. Jest wręcz odwrotnie.
Ale zaczynając od początku. „Bóg, kasa i rock’n’roll” to swoisty dialog pomiędzy Marcinem Prokopem a Szymonem Hołownią. W swojej rozmowie poruszają tematy, o których nie rozmawia się na co dzień. Wszak przy rodzinnym obiedzie nie wdamy się w zażarte dyskusje czy Bóg istnieje, a jeśli tak, to czemu się z nami bawi? A co jeśli bawi się nami? A co z rolą pieniądza we współczesnym świecie? Czy pieniądz jest ważny i czy daje nam wolność? A może wręcz przeciwni - zniewala? Jednoznacznie można orzec, że są to tematy trudne i w większości kontrowersyjne, szczególnie jeśli chodzi o wiarę i Kościół.
Niemniej jednak, mimo ciężaru jaki spoczywa na problemach poruszanych przez Prokopa i Hołownię, można zauważyć, że prowadzą swój dialog w sposób wyważony. Każdy z nich stara się przedstawić swoje racje, mimo, że spotykają się ze obiekcjami z drugiej strony. Żaden z nich nie zniża się do słownych przepychanek, co jest godne podziwu zważając na tematykę, którą poruszają. Mimo odmiennych charakterów i poglądów nie starają się przeciągnąć czytelnika na swoją stronę – Hołownia na stronę gorliwych katolików, Prokop na stronę racjonalnych agnostyków – wręcz przeciwnie, dają czytelnikowi wolną wolę i możliwość wyboru własnej drogi. Nie mówią, co jest dobre, a co złe – o tym zdecydować musimy sami.
Szczerze przyznam, że lektura książki „Bóg, kasa i rock’n’roll” nie należała do rodzaju lekkich i przyjemnych. Jak już na początku mówiłam, nieco minęłam się z oczekiwaniami. Gdzieś po cichu liczyłam na więcej śmiechu i zabawy, a dostałam coś zupełnie innego – trudna i kontrowersyjna tematyka, która skłania do refleksji. Z jednej strony to dobrze, bo lektura była dla mnie podróżą w głąb w siebie, w swoje własne poglądy i przekonania. Nauczyłam się wiele o sobie, m.in., że nie potrafię tak ślepo wierzyć, w coś, czego nie potrafię udowodnić, co nie jest namacalne jak robi to Szymon Hołownia. Z drugiej strony, czytanie momentami było dla mnie ciężkie i czasem przechodziło mi przez myśl, żeby sobie darować. Ale przetrwałam do końca i nie żałuję ani trochę.
Mam jednak niemiłe wrażenie, że bardziej jest to książka Hołowni, niż Prokopa. Gdzieś udało mu się przemycić sporą ilość tematyki z jego podwórka, w której z pewnością czuje się lepiej niż Prokop. Po drugie, strasznie irytuje mnie to, że Hołownia wszystko potrafi wytłumaczyć Bogiem, wiarą i miłością. Dla mnie jest to nieco naiwne myślenie, ale nie chcę osądzać niczyich poglądów. Wiem tylko jedno – że skłaniam się ku poglądom Prokopa.
Pomijając moje lekkie rozczarowanie dotyczące tematyki książki, a raczej proporcji poruszanych tematów, polecam tę pozycję. Nie jest to lektura lekka i nie wymagająca myślenia, przy której można się zrelaksować, ale przecież nie każda książka musi taka być. W zamian za to czytelnik otrzymuje rozmowę na poziomie, prowadzoną przez dwóch inteligentnych i oczytanych facetów, dzięki której może się dowiedzieć wiele o sobie. Warto też zaznaczyć, że w pewien sposób zaglądamy przez okienko w prywatne życie Prokopa i Hołowni, które tak bardzo różni się od obrazu, jaki wykreowaliśmy sobie na podstawie duetu z „Mam talent!”. Może warto odbyć podróż w głąb siebie, meandrując pomiędzy metaforami, które serwują nam rozmówcy?
Moja ocena: 7,5/10
Z poglądami również stoję po stronie pana Marcina. Wyjaśnianie wszystkiego Bogiem [na które również zwróciłam uwagę] nie dość, że jest naiwne, to jeszcze bardzo wygodne. Ktoś walnął listę dogmatów i średnio myślący ludzie zawsze mają się czym zasłonić.
OdpowiedzUsuńLubię ten duet, więc chętnie przeczytam gdy książka wpadanie mi w ręce:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
A ja sam już nie wiem. Najpierw, gdy książka pojawiła się w zapowiedziach, od razu dodałam na listę 'do zdobycia', później przekartkowałam tę książkę w księgarni i odłożyłam. Szkoda,że to bardziej książka Hołowni niż Prokopa, jak wspomniałaś, i również liczyłam, że będzie w niej więcej zabawy a nie refleksji.
OdpowiedzUsuńMamie z chęcią podaruję :)
OdpowiedzUsuńja od samego początku mam ochotę przeczytać tą książkę, nie przeszkadza mi, że więcej w niej refleksji niż zabawy
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać nową stronę duetu "Prokop-Hołownia", tak inną niż ta, którą przedstawiają nam jako prezenterzy "Mam talent". Ciekawi mnie, jak ja odebrałabym tą debatę na temat Boga i całej Jego otoczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Troszkę ostudziłaś mój zapał, bo spodziewałam się czegoś zupełnie innego, jednakże z pewnością ją przeczytam
OdpowiedzUsuńA ja niezbyt przepadam za tego typu książkami,tak więc sobie ją odpuszczę;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię ich duet ale jako prezenterów w tv :) Do książki mnie średnio ciągnęło i dalej średnio ciągnie. Dodatkowo skoro jest tutaj więcej refleksji niż zabawy (której bym oczekiwała) to tylko utrwalam się w swoim wyborze :D
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych recenzji tej książki, a ja dalej niezdecydowana. Ale może wreszcie ją sobie kupię na święta ;)
OdpowiedzUsuńZamierzam zdobyć tę książkę, ale Twoja recenzja trochę ostudziła mój zapał. ;< Nawiasem mówiąc, zdecydowanie skłaniam się ku poglądom Prokopa i również, myślenie prezentowane przez Hołownię wydaje mi się naiwne. Ba ! skrajnie idiotyczne. Takie starcie Panów z "Mam Talent" i zetknięcie się ich zupełnie różnych poglądów wydawało mi się dobrym pomysłem, ale teraz już sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńTeż miałam problem jeżeli chodzi o ta książkę.
OdpowiedzUsuńTakże mam ''słabość'' do Hołowni i Prokopa.
Widząc na regałach tę książkę strasznie chciałam ją mieć na swojej półreczce, jednakże bałam się że moje oczekiwania względem tej książki zostaną zmieszane z błotem.
Dobrze że powstrzymywałam się przed jej kupnem, bo teraz wiem że moje obawy są słuszne.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)
Zobaczymy, mam ja w planach, choć co raz bardziej odległych :)
OdpowiedzUsuńTakże mam nadzieje, że książka szybko do mnie trafi.
OdpowiedzUsuńAktywnie reklamują ją w Empiku dlatego się nią zainteresowałam.
Pozdrawiam!
Przyznaję, że lekko mnie zaskoczyłaś - też wzięłabym tę książkę za coś bardziej rozrywkowego. Ale w sumie tytuł zaczyna się od słowa Bóg... Chyba jednak sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńMimo, że ta książka zbiera wiele pozytywnych recenzji, to jakoś nie przekonuje mnie zapis czyichś rozmów, nawet jeśli obaj panowie są znani i (całkiem) przeze mnie lubiani...
OdpowiedzUsuńA tak zastanawiałam się czy nie kupić tej książki na święta komuś z rodziny. Jednak odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńGłośno o tej książce ostatnio, a że lubię tych dwóch panów,chętnie się przekonam co to za dzieło stworzyli. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMam ją w najbliższych planach, jestem jej bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńPlanuję w przyszłości ją przeczytac albowiem na jaki blog nie zajrzę zawszę jest ona polecana:)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać, ale albo krucho u mnie z kasą albo nigdzie jej nie ma :(. Po twojej recenzji na pewno MUSZĘ ją przeczytać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń